biuro@biuro-sledcze.com.pl
biuro@biuro-sledcze.com.pl
Gdańsk, Gdynia, Sopot
7 dni w tygodniu
Mało kto wie, że Polska jest jednym ze światowych liderów wykrywalności zabójstw. W różnych latach ten wskaźnik w naszym kraju waha się od 80% do nawet 96% (!), podczas gdy w większości państw rozwiniętych oscyluje zwykle około 60%. Sporo osób ma wątpliwości odnośnie prawdziwości tych statystyk. No bo jak to możliwe, że w kraju, gdzie w Policji coraz trudniej o kandydatów o chociaż przeciętnych predyspozycjach do zawodu, udaje się wyświetlić aż tyle zbrodni. Ktoś może się zastanawiać, jak to możliwe w kraju, gdzie patrolowi policjantów ucieka z radiowozu człowiek z nogą w gipsie, osiąga się lepsze wyniki wyświetlania zbrodni niż w krajach, które dysponują potężnymi bazami danych DNA czy śladów linii papilarnych oraz najnowocześniejszymi laboratoriami kryminalistycznymi. A jednak, sama statystyka jest tu jak najbardziej prawdziwa i rzetelna. W Polsce rzeczywiście prawie każde zabójstwo jest w końcu wyświetlane.
Problem jednak w tym, że polska Policja bardzo rzadko dopatruje się udziału osób trzecich i zwykle z góry zakłada, że śmierć nastąpiła w przyczyn naturalnych. Jedynie w przypadku ewidentnych przesłanek, tych przysłowiowych 17 ran zadanych ostrym narzędziem w plecy, przyjmuje, że śmierć może być wynikiem ingerencji osób trzecich. Wynika to z jednej strony z lenistwa policjantów, ale druga strona jest jeszcze mniej optymistyczna. Bowiem istnieje wśród samych prokuratorów i funkcjonariuszy Policji samoświadomość kompletnej nieudolności polskich organów ścigania w przypadku przestępstw najwyższej wagi. Wystarczy chociaż spojrzeć na to, co prokuratura, w świetle telewizyjnych kamer, wyczynia w głośnej sprawie Ewy Tylman (polecam obejrzeć stand-up Michała Lei na youtube na temat tej sprawy – tyt. „Sprawa Ewy Tylman | Michał Leja Show”). I to, co pokazuje swoim działaniem detektyw Rutkowski wydaje się w tym kontekście drugorzędne.
Dzisiaj na przykład wyłowiono z jednego ze stawów w Gdańsku ciało mężczyzny. O ile na zachodzie, nikt poważny nie pokusiłby się o taką deklarację, to polski prokurator od razu „wstępnie wykluczył udział osób trzecich”. Owszem, ciało zostanie podane za jakiś czas autopsji, ale właśnie takie wstępne wykluczenie nienaturalnych przyczyn zgonu powoduje, że nawet jeśli lekarz medycyny sądowej będzie miał wątpliwości, to ewentualnych śladów zbrodni już dawno nie będzie, bo zostały bezpowrotnie utracone.
Bliska mi osoba była kilka lat temu naocznym świadkiem podobnej sytuacji. Na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku natrafiła na zwłoki pływające w zbiorniku wodnym. Przybili na miejsce funkcjonariusze Policji i strażacy zadeptali ślady, a sam prokurator oglądając ciało bez dokonania jakichkolwiek fizycznych oględzin wydał wstępną opinię o naturalnych przyczynach zgonu.
Zatem nie należy się dziwić, że polska Policja może poszczyć się najwyższym na świecie wskaźnikiem wykrywalności zabójstw, a dość powszechne na zachodzie przypadki otruć, dawno nie miały miejsca w kraju nad Wisła. Na szczęście dzięki temu, prywatni detektywi mają szansę się wykazać, o ile oczywiście bliscy denata mają siły i środki na to, aby bliżej przyjrzeć się sprawie śmierci krewnego.